Cztery umowy - Księga mądrości Tolteków - Praktyczny przewodnik do wolności osobistej - Don Miguel Ruiz
Jak porozumiewać się ze sobą i światem? "Cztery umowy - Księga mądrości Tolteków - Praktyczny przewodnik do wolności osobistej", autorstwa Dona Miguela Ruiza jest książką o sztuce satysfakcjonującego życia czyli o metodach i sposobach osiągnięcia stanu zaakceptowania siebie i otaczającej rzeczywistości. Podręczników i poradników na ten temat, w końcu szalenie istotny, jeśli nawet nie podstawowy, pojawia się na rynku księgarskim prawie tak dużo, jak wszelkiego rodzaju diet , ale ten akurat wydaje się być szczególny. Dlaczego? Otóż z paru przynajmniej powodów. Pierwszy i podstawowy - czyta się tekst "Czterech umów" doskonale i z ogromną przyjemnością. Podręcznik napisany jest z niezwykłą wręcz prostotą, bez cienia jakiejkolwiek pretensji do czegokolwiek. Nie jest zbiorem tak zwanych dobrych rad bez pokrycia ani zestawem gotowych recept do natychmiastowego zastosowania ze skutkiem łatwym do przewidzenia. Księga mądrości Tolteków raczej stawia pytania niż operuje gotowymi odpowiedziami i to jest jej największa wartość. Zmusza bowiem do zastanowienia i do przemyślenia pewnych, istotnych aspektów naszego codziennego życia i robi to ciekawie. Jeśli przyjrzymy się streszczeniu podstawowych myśli zawartych w książce, z łatwością zobaczymy wspólny mianownik wszystkich czterech umów, czyli czterech filarów bycia szczęśliwym - jest nim umiejętność komunikowania się ze sobą i bliźnimi. W gruncie rzeczy trzy ostatnie umowy mają swoje podstawy w pierwszej: -"BĄDŹ NIESKAZITELNY W SŁOWACH - mów spójnie. Mów tylko to, co myślisz. Unikaj używania słowa przeciwko sobie lub by plotkować o innych. Wykorzystaj moc Twoich słów tak, by prowadziły do prawdy i miłości." Cytat aż nadto oczywisty i jasny, by budził jakiekolwiek wątpliwości. Cały problem jednak w tym, że to sprawy proste i oczywiste są najtrudniejsze do odkrycia i wprowadzenia w życie. Dziesięć Przykazań to najbardziej znany chyba zbiór zasad postępowania tak prostych i oczywistych jak słońce, a jednocześnie niesłychanie trudnych , prawie niemożliwych do przestrzegania przez wieki obowiązywania. Tak samo, mniej więcej, jest z cytowaną tu pierwszą umową. Niby oczywiste, jasne i banalne aż do bólu, a przecież w istocie swojej niepokojące, skomplikowane i często kompletnie niezrozumiałe w powszechnym odbiorze. Łatwiej nam bowiem, nie bardzo do końca wiadomo dlaczego, działać negatywnie niż pozytywnie i stąd łatwiej nam budować bariery komunikacyjne, niż mosty porozumienia. "Ich stawianie wiąże się z dużym ryzykiem. Nie zawsze musi doprowadzić do zerwania komunikacji między ludźmi, ale zwiększa prawdopodobieństwo takiego stanu rzeczy, zwłaszcza gdy któraś ze stron jest pod wpływem stresu. Bariery działają na dwóch płaszczyznach: wpływają zarówno na osobę, która je stawia, jak i na tę, która znajduje je na swojej drodze. Osoba, przed którą postawiono barierę komunikacyjną, może się poczuć upokorzona, obrażona, niezrozumiana lub osamotniona. Ten kto stawia barierę, zaczyna myśleć i czuć zgodnie z tym, co właśnie powiedział rozmówcy, coraz bardziej utwierdzając się w słuszności swojego zachowania. Reaguje też na negatywne zachowania rozmówcy, które sam sprowokował. W efekcie rośnie dystans emocjonalny i maleje szansa konstruktywnego rozwiązania problemu"[M. Fiałkowska]. Zaczynamy się pogrążać w świecie "granych" relacji z drugim człowiekiem, które są bardziej "udawaniem", aniżeli autentycznym procesem dialogu opartym na wzajemności. Celem takiego zdeformowanego procesu komunikacyjnego jest zawłaszczenie i zdominowanie drugiego. Dlatego istotne jest prześledzenie treści zawartych w rozdziale przedstawiającym drugą umowę, która zresztą wypływa w naturalny sposób z pierwszej i jest jej oczywistą konsekwencją: -"NIE BIERZ NIC DO SIEBIE - nic co robią inni, nie dzieje się z Twojego powodu. To co inni mówią bądź robią, jest projekcją ich własnej rzeczywistości, ich własnego snu. Jeśli będziesz odporny na opinie i działania innych, nie staniesz się ofiarą niepotrzebnego cierpienia". Naucz się żyć z dystansem do tego, w jaki sposób inni mówią i zachowują się wobec ciebie. Nie pozwól się zdominować, a przede wszystkim nie daj się wciągnąć w "grę", która może spowodować proces destrukcji twojej osoby. Sposobów na ?usidlanie? drugiego jest mnóstwo i dobrze jest umieć je rozpoznawać, by móc z nimi sobie radzić. Można je dzielić i kategoryzować na wiele sposobów, tak samo jak dzieje się to z systematyzacją barier komunikacyjnych, która pozwala nam, przynajmniej w zarysie, zorientować się w tych destrukcyjnych technikach: "Bariery komunikacyjne dzielą się na trzy kategorie: -osądzania -dawania rozwiązań -unikania udziału w problemach drugiego człowieka. Do pierwszej zaliczamy: krytykowanie, nadawanie etykietek, stawianie diagnozy i chwalenie połączone z oceną." Druga kategoria obejmuje: rozkazywanie [nigdzie nie pójdziesz, bo ja tak mówię], moralizowanie [podpieranie posuwanych przez siebie rozwiązań jakimś autorytetem, charakterystyczne są zdania zaczynające się od: "powinno się", "nie powinno się", "powinieneś"], stawianie zbyt wielu lub niewłaściwych pytań [zarzucenie rozmówcy pytaniami jest niezłym sposobem na zakończenie komunikacji ...], doradzanie [jest na ogół obrażaniem inteligencji rozmówcy, bo doradzający nie zna wszystkich stron problemu, więc z jego perspektywy wygląda on prosto i łatwo mu podsuwać gotowe rozwiązania, tymczasem rozmówca ma wrażenie, że potraktowano go jak głupka, który nie potrafi rozwiązać dziecinnie prostej sprawy]. Do trzeciej kategorii zaliczamy: uspokajanie [co prawda nie poprawia ono nastroju rozmówcy, ale za to bywa wygodnym sposobem na uniknięcie włożenia jakiegokolwiek wysiłku w pomoc drugiej osobie]. [M. Fiałkowska] Kategoryzacja ta przejrzyście pokazuje przewrotny i podstępny charakter wielu metod międzyludzkiego komunikowania się [doradzanie, uspokajanie, moralizowanie, chwalenie, stawianie pytań], które często tylko z pozoru służą porozumieniu się, a w istocie są narzędziem manipulacji i dezinformacji. Mają one poza tym wyraźnie ambiwalentne możliwości funkcjonowania, a skutki ich zastosowania w praktyce przede wszystkim od naszych intencji. Z łatwością możemy ulec przecież "komunikacyjnym" złudzeniom i zostać wyprowadzoni w tak zwane pole. "Wiele wskazuje [jednak] na to, że pozytywne złudzenia umiarkowanie rozmijające się z rzeczywistością (zwłaszcza te, które odnoszą się do osoby, możliwości i dokonań) bywają ważnymi warunkami zdrowia psychicznego i przystosowania. Mogą sprzyjać kształtowaniu się dobrego samopoczucia i podnosić efektywność działań. Gdy jednak biorą zbyt duży rozbrat z rzeczywistością, nieuchronnie prowadzi to do fatalnych konsekwencji dla samej jednostki bądź dla innych ludzi." [M. Dymkowski] Musimy więc działać rozważnie, by nie wylać przysłowiowego dziecka z kąpielą, stąd tak istotna jest kolejna, trzecia umowa, która odsyła nas do kategorii "jasnego i wyrazistego" komunikowania się, a jest to przecież tylko i wyłącznie możliwe w kontekście "dobrych, konstruktywnych" intencji wypowiedzi, nawet jeśli ocierają się one o kategorię pozytywnych złudzeń. -"NIE ZAKŁADAJ NIC Z GÓRY - znajdź odwagę, by zadawać pytania i wyrazić to czego naprawdę pragniesz. Porozumiewaj się z innymi tak samo jasno, jak tylko potrafisz, aby uniknąć nieporozumień, smutku i rozczarowań. Stosując się tylko do tej zasady, możesz całkowicie odmienić swoje życie". Do takiego działania trzeba, jak napisano "znaleźć odwagę", bo nie jest łatwo mówić jasno i pozytywnie w rzeczywistości, która narzuca w powszechnej, masowej komunikacji [dotyczy to wszystkich podstawowych mediów: prasy, radia, telewizji i internetu] filozofię epatowania szeroko rozumianą "negatywnością". Oglądamy, czytamy i słuchamy głównie tak zwanych złych, tragicznych, bolesnych, okrutnych wiadomości. One są wszechobecne i nieustannie funkcjonują w naszej współczesnej rzeczywistości. Dlaczego tak się dzieje, że łatwiej nam mówić źle a nie dobrze o czymś lub o kimś? Z bardzo prostej przyczyny: "...aby podtrzymać emocje pozytywne, musimy poszukiwać coraz to nowych bodźców. Jeśli zatem chcemy, by było nam dobrze, powinniśmy wykazać się znaczną pomysłowością. Natomiast wcale nie musimy się wysilać, by nam było źle. Bodziec, który wywoływał [na przykład] strach lub smutek, zachowuje swoją skuteczność przez bardzo długi czas [T. Maruszewski] w przeciwieństwie do bodźca wywołującego skojarzenia pozytywne, który wymaga stałej modyfikacji - ile tabliczek czekolady czyni nas szczęśliwymi, a po ilu czujemy się chorzy". Wszystko zatem co dobre wymaga pracy, aktywności, inteligencji i twórczego podejścia. Aby myśleć pozytywnie, jasno i dobrze i tak samo się wypowiadać musimy się "uaktywnić" - to jest trudne, bo wymaga podejmowania decyzji i dokonywania wyborów. Skazuje nas na bycie w kontekście, czy jak kto woli horyzoncie wolności - a wolność jest darem niesłychanie trudnym w realizacji, bo wymaga od nas odpowiedzialności. Kto lubi być i czuć się odpowiedzialnym jest w stanie ponosić konsekwencje swoich wyborów, pozostali uciekają od wolności w świat łatwizny ?negatywizmu?. Dlatego tak szalenie istotna jest zawartość czwartej umowy, która mówi: -"RÓB WSZYSTKO NAJLEPIEJ JAK POTRAFISZ - twoje "najlepiej" będzie stale ulegać zmianie. Będzie inne kiedy jesteś zdrowy i inne, gdy jesteś chory. W każdych okolicznościach po prostu rób wszystko najlepiej jak potrafisz, a unikniesz samo-osądzania się, potępienia siebie i żalu". Kolejne zadanie, z pozoru tylko łatwe i oczywiste. W istocie bowiem jest ono praktycznie niemożliwe do pełnego zrealizowania. Na naszej drodze stoją nieustannie różnego rodzaju przeszkody [utarte wzory, przyzwyczajenia, nawyki, zachowania obronne i wszelkiego rodzaju iluzje], które nie pozwalają lub przeszkadzają nam działać, mówić i zachowywać się najlepiej jak potrafimy. Szczególnie istotna jest umiejętność rozpoznawania wszelkiego rodzaju iluzji w "ofertach ideologicznych", aby nie popaść w rozpacz rozczarowania z powodu niemożliwości samo-spełnienia. Taką iluzyjną obietnicę "odpowiedzi na każde, nawet najtrudniejsze pytanie", obiecują systemy totalitarne oparte na koncepcji utopii podsuwając człowiekowi wypreparowane systemy stwarzające rzeczywistość nieskomplikowaną i pozornie przejrzystą. Wtedy pracujemy, działamy i myślimy jak klacz w "Folwarku zwierzęcym" Georga Orwella - najlepiej jak potrafimy aż do samounicestwienia. W świecie utopii nie musimy stawać przed nierozwiązywalnymi dylematami naszego istnienia, mamy bowiem do czynienia z systemami wyjaśniającym jednoznacznie i bez wątpliwości wszystko, a jest to słowo, jak napisała ostatnio Szymborska: "bezczelne i nadęte pychą. Powinno być napisane w cudzysłowie. Udaje, że niczego nie pomija, Że skupia, obejmuje, zawiera i ma. A tymczasem jest tylko Strzępkiem zawieruchy". [z tomu Chwila] Poetka zresztą niezwykle dosadnie mówi o "idiotyzmie doskonałości [...] takiego świata, w którym można stanąć na gruncie dowodów, Nie ma dróg innych oprócz drogi dojścia, zaś Krzaki aż uginają się od odpowiedzi".[M. Stala] Dlatego nie ustaje, jak pisze Stala, w uporczywym poszukiwaniu pozytywnej alternatywy - i równie usilnym sprawdzaniu jej wartości - co jest całkowicie zbieżne z rozważaniami zawartymi w książce "Cztery umowy". Ucieczka w sztuczne, nieprawdziwe światy społecznych czy politycznych ideologii albo prywatnych iluzji może być tylko połowicznym rozwiązaniem, skazanym w rezultacie na kompletne fiasko. Oznacza bowiem ucieczkę od "tu i teraz" - tragicznie niedoskonałego ale autentycznego świata, który skazuje nas na nieustanne błądzenie w dążeniu ku doskonałości, ale dzięki temu daje nam też szansę na indywidualną realizację nas samych najlepiej jak potrafimy i pragniemy. Z. Kruczalak www.domksiazki.com w tekście wykorzystano fragmenty z następujących źródeł: Cztery umowy, Don Miguel Ruiz, wyd. Helst, 2001.s.156. Józef i jego bracia, czyli jak się porozumieć, Małgorzata Fiałkowska, w: Charaktery, nr 8, 2002, s.37 Dwa oblicza iluzji, Maciej Dymkowski, w: tamże, s. 39 Pułapki poczucia omnipotencji, Tomasz Maruszewski, w: tamże, s. 41 O pocieszeniu jakie daje poezja, Marian Stala, w: Tygodnik Powszechny, nr 46, 2002, s.9
|