Poczwarka - Dorota Terakowska
Tańcząca poczwarka "Poczwarka, stadium rozwojowe owadów przechodzących przeobrażenie zupełne. Jest to ogniwo łączące stadium larwy ze stadium owada dorosłego (imago). Poczwarka jest nieruchoma bądź może poruszać się jedynie w niewielkim zakresie. [...] W stadium poczwarki zachodzą skomplikowane procesy [..]." (Wielka Internetowa Encyklopedia Multimedialna) Rodzą się codziennie różne dzieci: małe i duże, grube, chude i w normie, z jasnymi i ciemnymi oczami, z różnym zabarwieniem skóry i włosów, chore i zdrowe, podobne i niepodobne do rodziców, pojedynczo albo w większej ilości, z zespołem Downa albo innym syndromem. Książka Doroty Terakowskiej "Poczwarka" jest właśnie o narodzinach i życiu dziecka, które jest wyjątkowo trudnym i ciężkim przypadkiem Downa. Można by się spodziewać po takim temacie, że przeczytamy powieść współczującą, płaczliwą, rozpaczającą, epatującą cierpieniem i tzw. rodzicielskim "niesiem krzyża bólu i niezrozumiałych wyroków boskich", szukającą odpowiedzi na pytanie dlaczego to nam się zdarzyło, a nie innym, albo pokazującą pogodzone z życiem cierpienie i stoickie oddalenie od rzeczywistości. Opcji może być jak widać mnóstwo i to w dowalnych zestawach i kompozycjach. Nic jednak z tego w książce Doroty Terakowskiej nie znajdziemy i to może być ogromnym rozczarowaniem dla tych, którzy lubią pogrzebać w życiu innych ludzi, szczególnie jeśli nie przypomina ono w niczym zastanych i powszechnie akceptowanych norm i wzorców. Opowieść Terakowskiej jest o Marii - Myszce, o jej rodzicach Adamie i Ewie, rodzinie, lekarzach, rajskim wężu i Panu Bogu, a przede wszystkim jest historią jednego istnienia ludzkiego, naznaczonego syndromem Downa, które miało to szczęście, że było kochane. Autorka prowadzi w powieści narrację dwutorową, albo mówiąc inaczej opowiada historię Myszki, tytułowej Poczwarki, w dwu poziomach. Na pierwszy składają się wydarzenia dotyczące narodzin, życia i śmierci dziecka oraz tego wszystkiego, co ten podstawowy wątek powieści pociąga za sobą tzn. stosunek matki i ojca do chorego dziecka, ich własne perypetie życiowe i rodzinne, kontakty z lekarzami i innymi ludźmi, zakupy, zabawę lalkami, naukę domowymi sposobami, radości codzienne, załamania, upokorzenia i olśnienia. Drugi poziom narracyjny ma charakter zdecydowanie "niecodzienny" i opowiada historie o sprawach i rzeczach "nie z tego świata" w kontekście biblijnej historii o stworzeniu wszechświata. Znaczącą funkcję pełni w tej warstwie ukochane miejsce przebywania Myszki ? strych. To tam odkrywa swą nadzwyczajną umiejętność tańca, niedostępną jej gdziekolwiek indziej. W warstwie pierwszej nie znajdujemy niczego nadzwyczajnego w historii dziecka z wyjątkowo ciężkim zespołem Downa i podejrzeniem o nowotwór mózgu. Uporządkowani, bogaci i planujący wszystko szczegółowo rodzice, przeżywają dramat potomka, który nie pasował zdecydowanie do ich przewidywań. Matka po chwilach załamań akceptuje dziecko jako dar Boga i zapobiega jego porzuceniu. Ojciec zamyka się wewnetrznie i zupełnie odtrąca córkę jako pomyłkę Boga. Napotkani przypadkowo w sklepie czy na ulicy ludzie dają świadectwo braku akceptacji, okrucieństwa i nienawiści do wsystkiego co inne. Matka zypełnie oddana wychowaniu córki odkrywa ze zdziwieniem, że to nie Myszka jest nienormalna, ale ojciec i napotkani ludzie są upośledzeni - nie potrafią bowiem przyjąć daru Boga i odrzucają go. W końcowej, chyba najsłabszej, części powieści dochodzi do transformacji uczuć ojca spowodowanej odkryciami w historii rodzinnej i następuje tragiczne katharsis - Myszka umiera, rodzi się drugie, już zupełnie "normalne" dziecko. Historia o tyle banalna, co chwytająca za serce, jak każda smutna opowieść o chorych, bezdomnych, niechcianych, osieroconych i upośledzonych dzieciach. Mamy jednak jeszcze drugą warstwę książki, która tworzy w raz z pierwszym wymiarem narracyjnym powieść zupełnie niesamowitą, kompletnie niebanalną i głęboko poruszającą. W tej części widzimy Myszkę pomagającą Bogu stwarzać świat w zgodzie z tym, co czytała jej matka z Księgi Rodzaju. Dziewczynka czyni cuda przesiadując na strychu, który staje się w jej życiu mistycznym miejscem przejścia między tym co codzienne i tym co boskie. Nieskończona samotność i zupełny brak zrozumienia oraz nieustanne poszukiwanie potwierdzenia jednoczą Boga Stwórcę i Myszkę, która może tańczyć tylko w boskim ogrodzie, bo tam traci w naturalny sposób wszystkie zdeformowania swego "upośledzonego" ciała i może być nareszcie partnerem w rozmowie z wężem, gdyż tylko tam może jasno formułować swoje "ociężałe" myśli. Pan Bóg wzywa ją w końcu do siebie, a ona nie pozbawiona obaw, decyduje się zamieszkać w Jego ogrodzie na zawsze. Nie ma w tym wszystkim cienia pretensjonalności, kiczu czy uczuciowej tkliwości, nie ma literatury udawania i ucieczki od rzeczywistości dnia zwykłego. Obie warstwy powieściowe nakładają się na siebie tworząc jednorodną kompozycję otwartą na akceptację, zrozumienie, przewartościowanie i zmianę stereotypu. Jednym z najpiękniejszych i najbardziej poruszających fragmentów książki stanowi moment spotkania Myszki z innymi dziećmi już po jej przejściu na stałe do ogrodu, gdzie wszystko było Nim. Spotyka tam inne "upośledzone" Dary, nazwane tak, bo każdy przecież może je przyjąć lub odrzucić, zgodnie z naturą i istotą daru. Wszystkie one zazdroszczą jej: "Tyle widziałaś... Tyle przeżyłaś... Kochano Cię... - śpiewały Dary Pana, które przebywały na ziemi krótko lub nie widziały jej wcale. - Każda sekunda na ziemi jest warta milionów lat pamięci - nuciły inne, wspominając czas, w którym nawet ból był dowodem życia. Dary Pana tańczyły wyrażając radość z krótkiego pobytu na ziemi, z krótkich, lecz prawdziwych uczuć, których tam zaznały - miłości, nienawiści, przyjęcia lub odrzucenia, izolacji lub samotności; osaczenia spojrzeniami i zimną ciekawoscią lub nadmiernym współczuciem; czasami choć rzadko, doświadczały obojętnej zgody na swoją odrębność. Motyl skryty w poczwarce ich ciała trzepotał bezradnie niewidzialnymi dla ludzi skrzydłami; niekiedy ktoś pogłaskał go po wiecznie zwiniętych skrzydłach, i te chwile Dary Boga pamiętały najmocniej. Inne wyrażały w tańcu tęsknotę za nigdy nie doświadczonym daren życia, za nieznaną ziemią, za niedobrymi, ale prawdziwymi uczuciami, które możliwe były tylko tam." Zbigniew Kruczalak wszystkie cytaty pochodzą z: Poczwarka, Dorota Terakowska, WL Kraków, 2001, s.324.
|