GALERIA
GALLERY


KAWIARNIA D&Z
COFFEE SHOP


POLECANE LINKI
RECOMMENDED LINKS


RECENZJE
BOOK REVIEWS


PRZEGLAD PRASY
PRESS COMMENTS


HUMOR-ESKI


Imie
E-mail


JAK ZAMAWIAC
HOW TO ORDER


O NAS
ABOUT US


Driving Directions
5507 W. Belmont Ave.
Chicago, IL 60641


6601-15 W. Irving Park Rd.
Suite # 211
Chicago, IL 60634


Telefon / Phone
1.877.282.4222
1.877.567.BOOK


E-mail :
info
@domksiazki.com
@polishhouseofbooks.com




Brudna trylogia o Hawanie - Pedro Juan Gutiérrez

BRUDNA TRYLOGIA O HAWANIE

 

 

 

"Teraz sie wprawiam, by niczego nie brac na serio.

Czlowiek moze popelniac mnóstwo malych bledów.

To bez znaczenia.

Jesli jednak te bledy sa wielkie i ciaza na jego zyciu,

musi nauczyc sie nie brac siebie na serio.

Tylko w ten sposób uniknie cierpienia.

Zbyt dlugie cierpienie jest smiertelnie grozne.

[...]

Jesli komus brak wiary, kazde miejsce jest dla niego pieklem."

[s.6 i 219]

 

Brudna Trylogia o Hawanie szokuje i zachwyca, bo wszystko w tej niesamowitej opowiesci jest skrajne. Skrajny jest tytul, bohaterowie, sytuacje, nastrój i przeslanie. Pedro Juan Gutiérrez opisuje Hawane w trzech odslonach, z których kazda sklada sie z wielu scen-epizodów. Dostajemy w rezultacie iscie epicki obraz miasta i jego mieszkanców. Zbieznosc imion autora i glównego bohatera wzmacnia wrazenie autentycznosci opisu i nieomalze pamietnikarskiej wiernosci faktom, które czesto wala z nóg swoja moca.

 

Pedro Juan, dawniej dziennikarz, pracownik radia i telewizji, czlowiek nieprzecietnie inteligentny i wrazliwy wraz z "osiagnieciami dyktatury w realizacji jedynie slusznej drogi" zostal zredukowany w swoich aspiracjach, planach i marzeniach do dumy z posiadania wielkiego kutasa, do którego ma wielu sentymentu oraz równie wspanialych, poteznych jaj, które wprawdzie dawniej produkowaly wiecej spermy, ale i teraz sa ciagle wydajne: " Lubie sie masturbowac, wachajac sobie pachy. Podnieca mnie zapach potu. Bezpieczny i aromatyczny seks. Zwlaszcza wtedy, gdy wieczorem czuje sie napalony, a Luisa jest gdzies w miescie, szukajac kilka peso. Choc teraz to juz nie to samo. Gdy ktos ma czterdziesci piec lat, to mu slabnie libido. Nie mam juz tyle spermy. Raz na dzien jeden rachityczny wytrysk. No cóz, zaczyna sie takie meskie klimakterium: mniejsza potencja, mniej zainteresowania, jaja pracuja juz coraz wolniej. Ale i tak wokól mnie jest ciagle pelno kobiet. Mysle, ze mam tez wiecej zycia duchowego. Ha, ha! Ja i zycie duchowe! Nie, to wcale nie znaczy, ze jakoby teraz jestem blizej Boga. Ladnie brzmi takie zdanie: 'Och, czuje sie tak blisko Boga!' Nie. Ja tak nie mówie. Bóg czasem daje mi jakies znaki. A ja wciaz próbuje. I tyle." [s.139] 

 

Pedro Juan rzeczywiscie stale próbuje zrozumiec siebie i to wszystko, w czym przyszlo mu zyc, a ma co analizowac. Hawana pograzona jest w skrajnym upadku. W miescie praktycznie nic nie dziala. Nie ma nawet wody, nie mówiac juz o towarach w sklepach czy mozliwosci dostania pracy. Fantastycznie rozwinal sie czarny rynek wszystkiego: narkotyków, towarów spozywczych, alkoholu, ciuchów, antyków, mieszkan, pracy, a przede wszystkim prostytucji. To wlasnie handlowanie cialem stalo sie najbardziej skutecznym i najtanszym sposobem zarabiania na zycie, a w zasadzie przezycie. Normy spoleczne znacznie poszerzyly swój zakres znaczeniowy i staly sie zdecydowanie bardziej "elastyczne" w akceptowaniu zachowan, które jeszcze pare lat wczesniej bylyby nie do pomyslenia.

" No dobrze, chcialem tylko powiedziec, ze teraz zrozumialem juz cos równie starego jak ludzkosc, ale czlowiek wciaz na nowo musi sie tego uczyc: etyka biedaka jest kochac tego, kto ma pieniadze i od czasu do czasu moze mu rzucic jakis ochlap. Etyka niewolnika jest kochac i uwielbiac swego pana. W sumie to jest bardzo proste. Biedak - albo niewolnik, to wszystko jedno - nie moze sobie za bardzo komplikowac moralnosci ani byc zbyt wymagajacym, jesli chodzi o godnosc. Chyba, ze chce umrzec z glodu. 'Jesli da mi troche, to znaczy, ze jest dobry i go kocham'. To wszystko. Kobiety na ogól rozumieja to od dziecka i godza sie z tym. My, mezczyzni, wolimy utrudniac sobie zycie, buntowac sie, miec swoje zasady i tak dalej. W koncu tez to rozumiemy, tylko troche pózniej.

No wiec ten dobrze rozwiniety instynkt samozachowawczy jest jedna z twarzy ubóstwa. Ale ubóstwo ma tez inne twarze. Moze najbardziej widoczna jest malodusznosc lub raczej zawezenie ducha. Stajesz sie zalosnym, chciwym i wyrachowanym typem. Twoja jedyna troska jest przezyc. Po diabla ci szlachetnosc, solidarnosc, uprzejmosc, pacyfizm. [s.161]

 

Pedro Juan jest niezwykle silna osobowoscia. Nie podaje sie nawet w sytuacjach skrajnych. Nie walczy w zasadzie o "godne" zycie, bo godnosc, tak zreszta jak inne kategorie etyczne, jest pojeciem na tyle "rozciagliwym" w Hawanie, ze dawno zagubily sie gdzies w niebycie jej granice. Bohater "Brudnej trylogii" chce po prostu przezyc nie szkodzac i nie przeszkadzajac innym, a to jest wielki wyczyn i ogromne wyzwanie - przezyc nie robiac krzywdy drugiemu.

"Nie wzielo mnie to. Nie dalem sie. Musze nauczyc sie sposobu na przetrwanie. Na przezycie. Musze nauczyc sie przyjmowac ciosy i natychmiast wstawac po kazdym. Inaczej mnie wylicza i przegram. Wyniosa mnie z ringu." [s. 86]

 

Pedro Juan nie ma zadnych zludzen: "Od czterech lat w calym kraju panowal glód i ogólny obled, ale najbardziej dotknelo to Hawane. Jeden z moich przyjaciól ciagle mi powtarzal: 'Wiesz, Pedro Juan, zeby zyc w tym kraju, trzeba byc wariatem, alkoholikiem albo w ogóle sie nie budzic'. Czasem ktos rozsadny podchodzil do takiego kamikadze i cos mu tam tlumaczyl, ale ten zawsze mial jedna odpowiedz: 'Ja chce po prostu wyrwac sie z tego gówna. Tam dopiero jest zycie'. Ci ludzie naprawde byli zdesperowani. Chyba tez odwazni. Albo glupi, nie wiem. Podejrzewam, ze odwaga i glupota czesto ida w parze". [s.35]

 

Jakkolwiek bohater powiesci nie ma cienia zludzen, co do wartosci systemu i ideologii, która uczynila jego zycie niemozliwym, to przeciez w "Brudnej Trylogii o Hawanie" nie ma polityki, nie ma politykowania, nie ma zadnych bezposrednich komentarzy do tyczacych starego faceta z broda i cygarem w ustach. Rzeczywistosc polityczna Kuby nie ma w tej ksiazce zadnego bezposredniego wymiaru, a jesli gdzies pojawia sie jakas sugestia dotyczaca osiagniec "jedynie sprawiedliwego ustroju" to raczej w kontekscie "absurdalnosci" ludzkiego losu:

"-Dajcie mi skonczyc. Ten obywatel od dwóch miesiecy pracuje w prosektorium i podejrzewamy, ze juz wczesniej wynosil watroby zmarlych i sprzedawal je na czarnym rynku jako watroby wieprzowe. Potrzebujemy swiadków..." [s.349]

 

Poznajemy dramatyczne skutki wprowadzania "jedynie slusznej drogi do szczescia i dobrobytu" w zycie bez jakichkolwiek historycznych odniesien czy politycznego kontekstu:

"W radiu facet czytal dziennik. Slyszalem tylko: 'to nasze zwyciestwo', 'rezultat', 'entuzjazm narodu', 'radosnie i z nadzieja'. Nie wiem, o czym gosc mówil. Powtarzal tylko te slowa". [s.279]

 

To jedna z istotniejszych, jesli nie najwazniejsza cecha prozy Gutiérreza, która sprawia, ze losy bohaterów opowiadane bezposrednio przez Pedro Juana w kontekstach róznych jego zyciowych doswiadczen i wydarzen porazaja autentyczna brutalnoscia, naturalistyczna doslownoscia i pierwotna seksualnoscia, a jednoczesnie sa kompletnie pozbawione najmniejszego nawet zadecia, pretensji, politycznych i spolecznych tyrad czy jakichkolwiek oczekiwan wobec kogos czy czegos.

Obraz Hawany, a w zasadzie hiper- realistyczny portret tego miasta udalo sie Pedro Juanowi stworzyc tylko w oparciu o losy konkretnych osób, które mieszkaja w tym miescie:

"Czekalem. Tutaj wszyscy czekaja. Dzien po dniu. Nikt nie wie, na co czeka. Dni mijaja. I mózg powoli tepieje. To dobrze. Dobrze jest miec otepialy mózg, bo wtedy sie nie mysli. Ja czasem mysle za duzo i niepotrzebnie wpadam w desperacje. Kiedys studiowalem, bylem zdyscyplinowany, mialem plany na jutro i na przyszly rok. Chcialem zbawiac swiat. Pózniej wszystko szlag trafil i wyladowalem w tej norze. Tutaj jedni maja swierzb, inni wszy albo mendy. Nie ma pieniedzy, jedzenia ani pracy. Z kazdym dniem jest nas coraz wiecej. Pojecia nie mam, skad sie bierze tylu obdartusów. Ludzie zyja tu jak karaluchy. Po dziesieciu, dwunastu w jednym pokoiku.

Dlatego lepiej jest nie myslec za duzo i tylko sie bawic. Rum, kobiety, maryska. Od czasu do czasu jakas rumba. Cala reszta to gówno. Nie warto w nim grzebac, bo smierdzi.

No wiec tak wlasnie sobie zylem. Chudy jak szkielet, wyglodzony....[s.251]

 

Powiesc Gutiérreza, jak na trylogie przystalo skomponowana zostala z trzech czesci wyraznie od siebie oddzielonych i opatrzonych róznymi tytulami, które sa jednoczesnie przynalezne poszczególnym opowiadaniom. Kazda z czesci jest tez dokladnie datowana, a calosc zamyka sie w okresie od 5 czerwca 1994 do pazdziernika 1997. Czesc pierwsza:

 

"Zakotwiczony na ziemi niczyjej"- konczy sie wyznaniem: "Obym ja tak mógl dozyc osiemdziesieciu trzech lat i wciaz zachowac jakies zludzenia. Nawet takie glupie: ze znajde sobie jeszcze narzeczona, ozenie sie i uwierze w milosc. Ze ten caly glód i nedza kiedys wreszcie sie skoncza."[Brudna...s.71] jakkolwiek wczesniej ten sam bohater mówi równiez: "My, ludzie, powinnismy sie pozbyc zludzen, wykarczowac je, stanac twardo na ziemi i krzyknac: 'Kurwa! Teraz tak! Teraz jestem dobrze zakotwiczony na ziemi i niech sobie przyjdzie huragan!' Tylko w ten sposób mozna dotrwac do konca, uniknac wiekszych awarii i nie dac sie zatopic. Co najwyzej miec tylko troche brudnej wody w zezie." [s.67]

 

"Nic do roboty" - druga czesc tryptyku otwieraja cytaty z Shri Ramakrishny i Italo Calvino. Swój tytul bierze od krótkiego, acz mocnego tekstu, w którym bohater definiuje istote swojej egzystencji: "Bylem wyluzowany i spokojny. Seksu mialem duzo, za to zadnych trosk. No dobrze, zawsze sa jakies troski, ale teraz nauczylem sie je od siebie oddalac. Nabieralem do nich pewnego dystansu, odsuwajac je w przyszlosc. To dobry sposób, zeby sie troche mniej wyrazne i zeby je mozna bylo ignorowac. Mialem w domu kobiete. Przytylem pare kilo. I zylem. Zylem, nie majac nic do roboty. To sie chyba nazywa wegetacja. Czlowiek przeslizguje sie przez zycie i na nic juz nie czeka. To takie proste". [s.135]

 

W ostatnia, trzecia czesc "Mój smak" wprowadzaja nas cytaty z Grahama Green'a i Hemingway'a. Fragment z "O naszym czlowieku w Hawanie" jest szczególnie znaczacy:

 

"[...] I wtedy nagle przyszlo mi do glowy, ze to nieprawdopodobne miasto, w którym kazdy grzech jest dozwolony i wszystko mozna sprzedac albo kupic, byloby idealna sceneria dla mojej komedii." [s.233]

Podazajac tym tropem i biorac pod uwage równiez jeden z najbardziej zuzytych frazesów z cytowanego na tej samej stronie fragmentu ze "Starego czlowieka i morza" "Brudna trylogia o Hawanie" jawi sie zdecydowanie bardziej jako"komedia ludzka" niz "boska komedia".

Pedro Juan dosyc obrazowo opisuje nam w tej czesci swój "smak", a raczej "zapach" zycia, który moze nie tyle jest wyrafinowany, co naturalny: "Pod cienka lycra wszystko bylo widac: sterczace sutki, pepek i lagodne zakrzywienie brzucha az do dwóch pionowych warg miedzy nogami. Niemal czulem zapach potu spod jej pach: ten intymny i erotyczny aromat, który wlasciwy jest tylko Murzynkom i Mulatkom.[...] Od razu zaczal grubiec mi kutas. Sam z siebie. Wystarczyla ta won i juz sie podniecilem. [ s.287]

 

Mozna by miec przez moment wrazenie, ze mamy w tej ksiazce do czynienia z bardziej wyrafinowana forma powiesci pornograficznej. Gutiérrez nie skapi nam przeciez saznistych opisów erotycznych wyczynów i doznan bohaterów, w których nie tylko sperma tryska poteznymi strumieniami, ale i ilosc orgazmów bohaterek "Trylogii" jest imponujaca. Mylilby sie jednak okrutnie ten, kto "Brudna trylogie o Hawanie" chcialby zaliczyc do "pornosów". Niezwykle liczne sceny, w których erotyzm pokazany jest jako doswiadczenie skrajne, pierwotne, prawie zwierzece znakomicie wpisuja sie w calosc przedstawionego w powiesci swiata granicznych zachowan i bezwzglednych praw opartych na przewadze silniejszego, mlodszego i zdrowszego. Erotyzm powiesci Pedro Juana nie funkcjonuje sama dla siebie, tak jak to ma miejsce w tekscie pornograficznym.

W "brudnej Trylogii" jest jedynie jednym z wielu szokujacych elementów skladajacych sie na fenomenalnie realistyczny opis znacznie szerszej i bardziej skomplikowanej rzeczywistosci roznych obszarów ludzkiej aktywnosci. 

"Mysle, ze chyba nikt tak naprawde nie potrzebuje pornografii. Potrzebujemy autentycznej milosci. I troche ducha, religii, filozofii. Ale to wszystko wymaga czasu, ciszy i refleksji. Wlasnie dlatego jestesmy tacy zagubieni". [...] "A wiec gdy rozsadza cie furia i wscieklosc, musisz jakos sie rozladowac. Sa rózne sposoby, wszyscy je znamy: alkohol, seks, narkotyki. No i dobrze, niektórym wystarcza jakas dieta, czekoladki, nie wiem. U nas w dzielnicy wszyscy na ogól wybieraja seks, potem moze troche alkoholu i trawke. Sa tez mistycy i im sie zyje najlepiej. Ale to jest inna sprawa. Zostawmy mistyków i ezoteryków. W koncu jest ich bardzo niewielu. Nie licza sie.[s.199 i 223]

 

Hawana w powiesci Pedro Juana zyje zyciem na pograniczu istnienia i nieistnienia, absurdu i groteski, paranoi i snu - stad skrajnosc i intensywnosc opisywanych i przezywanych doswiadczen. Sam Gutiérrez tak mówi o sobie i swojej twórczosci:

"Zalózmy, ze znam kobiete, która nazywa sie Carmen. Nie interesuje mnie ona, kiedy jest elegancka i dobrze ubrana, wole ja inna . Wole taka Carmen, która potajemnie pije, jest lesbijka, opowiada w lózku swinstwa i zupelnie nie przypomina tej Carmen, która znamy. Literatura jest zanurzeniem sie w mroczne obszary kazdego czlowieka".

 

Autor, Hawanczyk z krwi i kosci zanurza sie w to, co jest rzeczywistoscia tego niesamowitego miasta, a robi to bez cienia retuszu czy jakichkolwiek upiekrzen. Historie ludzi tworzacych te rozpadajaca sie, zdegenerowana "metropolie" sa porazajaco prawdziwe. Tworza obraz miasta ludzi zepchnietych na margines sensu istnienia, który rozszerza sie i rozciaga odwrotnie proporcjonalnie do poziomu zdegenerowania. W koncowym rozliczeniu mozna go zawezic do seksu, alkoholu, narkotyków i ewentualnego zdobywania pokarmu - i to jest glówna teza i przeslanie tej ksiazki: nie ma sytuacji, której nie daloby sie jakos przezyc, przetrwac, przezwyciezyc, az do momentu, gdy rzeczywiscie nie da sie juz tego wszystkiego, przezyc, przetrwac i przezwyciezyc.

 

Zredukowanie czlowieka do jego dwu pierwotnych, elementarnych funkcji biologicznych; zaspakajania glodu i seksu urasta u Gutiérreza do wymiaru prawdy ogólnej i powszechnej, która dotyczy kazdego zdegenerowanego systemu politycznego.

Nie trzeba koniecznie zyc w Hawanie, by sens istnienia ograniczyc do spozywania i wydalania ewentualnie spólkowania. Dosyc przerazajacym przeslaniem tej powiesci jest równiez konstatacja, iz nie tylko brak dóbr i wolnosci degeneruje, ale to samo dzieje sie przy ich nadmiarze.

 

Bohater Gutiérreza nie zdycha jednak z glodu, nie rzezi smiertelnie w narkotycznym czy alkoholowym ciagu, nie popelnia tez samobójstwa z powodu mniejszej wydolnosci penisa czy jader. Ma jedynie "juz dosc boksowania sie z niewidzialnym przeciwnikiem, wiec smieje sie z calej piersi.

-Ale fajna noc, kurwa, ale fajna! Która to moze byc godzina? Chyba za chwile bedzie swit. Trzeba wyniesc ksiazki. Czas zaczac walke. To kolejna runda. Nie mozna spuszczac gardy. Dlatego wtedy mnie znokautowali. Bo spuscilem garde." [Brudna...s.377]

 

Zbigniew Kruczalak

www.domksiazki.com

 

wszystkie cytaty pochodza z:

Brudna trylogia o Hawanie, Pedro Juan Gutiérrez, Zysk i S-ka, 2004, s.379.

 

 

 

audio books ksiazki / books muzyka / music dvd & video computer programs polish subjects in english
Copyrights © 2001 D&Z HOUSE OF BOOKS. ALL RIGHTS RESERVED
D&Z House of Books - Polish Book Store, Chicago, IL. USA
D&Z Dom Ksiazki - Polska Ksiegarnia
Designed by New Media Group, Inc.