GALERIA
GALLERY


KAWIARNIA D&Z
COFFEE SHOP


POLECANE LINKI
RECOMMENDED LINKS


RECENZJE
BOOK REVIEWS


PRZEGLAD PRASY
PRESS COMMENTS


HUMOR-ESKI


Imie
E-mail


JAK ZAMAWIAC
HOW TO ORDER


O NAS
ABOUT US


Driving Directions
5507 W. Belmont Ave.
Chicago, IL 60641


6601-15 W. Irving Park Rd.
Suite # 211
Chicago, IL 60634


Telefon / Phone
1.877.282.4222
1.877.567.BOOK


E-mail :
info
@domksiazki.com
@polishhouseofbooks.com




Kto z was chciałby rozweselić pechowego nosorożca?

Leszek Kołakowski, Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl, 10/13/2005



"Kto z was chciałby rozweselić pechowego nosorożca?" to bajka, którą profesor Leszek Kołakowski w latach 60. napisał dla swojej kilkuletniej córki Agnieszki. Cenzura nie puściła jej wówczas do druku, nazwisko profesora było "na indeksie" i oficjalnie nie mógł opublikować nawet niewinnej bajki.

Bajka przeleżała w szufladzie 20 lat. W 1986 roku ukazała się w drugim obiegu, wydana przez krakowską Oficynę Literacką (ilustrator ukrył się pod pseudonimem "Krab"). Dopiero dziś po raz pierwszy ukazuje się oficjalnie. Z nowymi ilustracjami historię smutnego nosorożca wydaje Muchomor

Kto z was chciałby rozweselić pechowego nosorożca? Ty, Agnieszko? Albo ty, Tadziu? A może ty, Justynko? Spójrzcie, przyjrzyjcie się uważnie, jak nosorożec posmutniał, jaki siedzi skrzywiony, zdaje się, że popłakuje troszeczkę. Spójrzcie jeszcze uważniej, czy widzicie, że nosorożec ma kompres na pupie? Ale dlaczego kompres? Czy przewrócił się na ślizgawce? Czy spadł z drzewa? Czy może rozbił sobie pupę, zjeżdżając po poręczy schodów? (Czego, jak wiadomo, nigdy, ale to nigdy robić nie należy).

Ach, nie, przygoda nosorożca była o wiele gorsza, o wiele gorsza! Nosorożec już dawno był smutny, zanim nosił kompres na pupie. A kiedy koledzy lub koleżanki, to znaczy inne nosorożce lub nosorożki, pytały go, czemu jest smutny, wzdychał głośno i tym swoim wzdychaniem strącał wielki grad owoców z drzew okolicznych, i mówił: "Wielkie zmartwienie" - i nic więcej nie chciał powiedzieć.

Inne nosorożce nie mogły się domyślić, jakie to zmartwienie męczy nosorożca. Ale wy się już domyślacie na pewno, ty, Agnieszko, i ty, Tadziu, i ty także, Justynko! Oczywiście nosorożec był zmartwiony, ponieważ nie umiał fruwać! Bo trzeba wiedzieć, że nosorożec naprawdę nie umie fruwać, i przyznać musimy, że każdy na świecie byłby zmartwiony, gdyby coś takiego mu się trafiło.

Nosorożec więc, jak wiecie, nie umiał fruwać i bardzo się tym smucił. Wstydził się przyznać innym nosorożcom i nosorożkom do tego zmartwienia, bo zauważył, że tamci wcale się tym nie martwili.

A przecież nie umieli fruwać tak samo jak on, więc powinni by tak samo się martwić. Skoro się nie martwili, myślał sobie nosorożec, to pewnie śmialiby się tylko, gdyby im się zwierzył z własnego zmartwienia.

Tak myśląc, nosorożec chciał jakoś sobie poradzić. Pomyślał więc, że jeżeli ktoś się martwi tym, że czegoś nie ma albo nie umie, to powinien o tym powiedzieć nie takiemu, kto też tego nie ma albo nie umie, lecz się tym nie martwi. Powinien raczej powiedzieć komuś takiemu, kto się nie martwi właśnie dlatego, że już ma to coś albo to coś umie. Nosorożec właściwie źle myślał, bo przecież, gdyby Agnieszka nie miała roweru i bardzo się tym martwiła, to raczej powinna o tym powiedzieć Justynie, która też nie ma roweru, ale tym się nie martwi. Wtedy Justyna, kiedy się zastanowi, też się zacznie martwić i będą się martwić obie razem. A jeśli powie Tadziowi, który się nie martwi, bo właśnie ma rower, to Tadzio może się wcale tym nie przejąć, że Agnieszka nie ma roweru.

Nosorożec więc źle właściwie myślał, ale przypadkiem mu się udało. Powiedział mianowicie o swoim zmartwieniu wróblowi, którego przypadkiem spotkał. Wróbel sam wcale się nie martwił tym, że nie umie fruwać, bo wróbel umie fruwać.

A skoro umie, to mógł się w ogóle nie przejąć zmartwieniem nosorożca i nic mu poradzić, i kazać, żeby sobie precz poszedł. A wtedy nosorożec byłby jeszcze smutniejszy i jeszcze bardziej się martwił. I tak na pewno by się stało, gdyby to nie był wróbel, ale papuga, bo papugi nie martwią się nigdy cudzą biedą. Ale wróble cudzą biedą się martwią i dlatego nosorożcowi się udało. Taka była rozmowa między wróblem i nosorożcem:

Nosorożec powiedział: "Mój kochany, ja się bardzo martwię".

Wtedy wróbel powiedział: "Mój maleńki, dlaczego się martwisz?"

Na to nosorożec: "Martwię się, bo nie umiem fruwać".

Na to znów wróbel: "A dlaczego nie umiesz?"

Nosorożec wtedy: "Nie umiem i już. Może mi coś poradzisz?"

Wtedy wróbel naprawdę się zmartwił, bo był bardzo poczciwym wróblem. Myślał długo, a potem powiedział: "Wiesz co, będę cię uczył fruwać! Przyglądaj się uważnie, jak ja to robię, i spróbuj tak samo".

Potem machnął skrzydełkami i zaraz, jak to wróbel, zaczął fruwać w pobliskich krzaczkach: podfruwał tak wysoko, żeby było widać, że fruwa, ale i tak nisko, żeby nosorożec mógł dobrze zobaczyć, jak to się robi.

Nosorożec przypatrywał się chwilę, a potem podskoczył raz i drugi, naśladując wróbla. Ale wyszło to okropnie niezdarnie i wielkie cielsko trzęsło się na wszystkie strony, a z fruwania nic a nic nie wychodziło.

Wtedy nosorożec znowu westchnął i swoim westchnieniem tak przestraszył wróbla, że wróbel spadł na ziemię i pisnął cienko: "Oj!"

A potem zapytał: "Co się stało?"

A nosorożec wyjaśnił: "To ja westchnąłem".

Wtedy wróbel spytał: "A dlaczego westchnąłeś?"

Na to nosorożec: "Bo jakoś nic nie wychodzi z mojego fruwania".

Na to wróbel: "Bo za krótko próbowałeś. Trzeba się ćwiczyć".

Ale nosorożec był już zniechęcony i westchnął jeszcze raz, i powiedział, że nic już z tego nie wyjdzie. Na to wróbel zastanowił się, jak to wróbel, i zastanawiał się długo, i spoglądał uważnie na nosorożca, a przez ten cały czas nosorożec wzdychał.

Wreszcie wróbel powiedział, ale tak powiedział, żeby wszyscy wiedzieli, że to było bardzo mądre: "Słuchaj, mój maleńki, mnie się zdaje, że ty nie masz skrzydełek".

Wtedy nosorożec wybuchnął wielkim płaczem i rycząc, powiedział: "Mnie się też tak zdawało, że nie mam skrzydełek i że dlatego nie mogę fruwać. Ale wstydziłem się powiedzieć".

I jeszcze głośniej się rozbeczał.

To beczenie nosorożca zmartwiło znowu wróbla, więc prędko usiadł nosorożcowi na rogu, pogłaskał go i powiedział: "Mój maleńki, ja ci pożyczę skrzydełka".

Potem odpiął sobie skrzydełka i przymocował je nosorożcowi dokładnie w tym miejscu, gdzie nosorożec miałby skrzydła, gdyby je miał od urodzenia. Wtedy nosorożec bardzo się ucieszył (widzicie, jak się cieszy - i ani śladu łez!) i hop! hop!, zaczął podskakiwać i zabierać się do fruwania. Ale i tym razem nic z tego nie wyszło, nosorożec tylko podnosił łapy niezdarnie, ale nie mógł pofrunąć nawet odrobiny, nawet kawałeczka.

Wróbel znów przypatrywał się bardzo uważnie. A kiedy nosorożec, zmęczony, przewrócił się z wielkim hukiem na ziemię i rozbeczał się jeszcze głośniej, wróbel pokiwał głową i powiedział: "Mój maleńki, ja już wiem, dlaczego nic z tego nie wychodzi. Zdaje mi się, że te skrzydełka są małe".

Nosorożec zaszlochał wtedy tak głośno, że wszystkie ptaki uciekły z okolicy, a przedtem było ich dużo i patrzyły na nosorożca, i niektóre się śmiały (widzicie, jak nosorożec beczy: Agnieszko, Tadziu i Justynko, dajcie mu swoje prześcieradła, żeby mógł wytrzeć nos).

Potem nosorożec już nic nie powiedział, bo się zanosił od płaczu. Tymczasem wróbel frasował się coraz bardziej, aż wreszcie ćwierknął bardzo głośno i powiedział: "Już wiem, co zrobić! Niedaleko stąd - a właściwie daleko, ale nie bardzo daleko, tylko trochę daleko - jest ktoś, kto może ci pożyczyć duże, bardzo duże skrzydła".

A nosorożec od razu przestał płakać, wstał i wrzasnął: "Bardzo duże! Bardzo duże! Kto ma bardzo duże?"

A wróbel powiedział: "Samolot. Idź na lotnisko, to jest stąd nie bardzo daleko, tylko troszkę daleko, i tam spróbuj pożyczyć skrzydła od samolotu. Ale najpierw oddaj mi moje skrzydełka".

Wróbel wziął swoje skrzydełka, a nosorożec popędził na lotnisko i chociaż to było tylko troszkę daleko, zmęczył się, zanim dobiegł. A kiedy dobiegł, zobaczył, że na lotnisku rzeczywiście stoi samolot i warczy (słyszycie, jak warczy?). Nosorożec przestraszył się trochę tego warczenia, więc stanął tak daleko, żeby to warczenie go nie ugryzło, ale tak blisko, żeby samolot mógł go usłyszeć. Potem zawołał: "Hej!"

A samolot warknął i zapytał, ale bardzo niegrzecznie: "No?"

A wtedy nosorożec ryknął: "Chcę, żebyś mi pożyczył swoje skrzydła! Słyszysz? Skrzydła! Nie żebyś dał, tylko pożyczył! Na trochę! Ja ci oddam".

A samolot znów warknął i powiedział: "Taki duży i taki głupi".

A nosorożec na to bardzo uprzejmie: "Kto jest duży i głupi?"

A na to samolot: "Ty! Przecież nikogo tu nie ma oprócz nas, a ja jestem duży, ale jestem mądry, więc nie mogę być głupi. Chyba widzisz, że jestem mądry, co?"

Powiedział to tak groźnie i tak warczał, że nosorożec od razu przyznał, że samolot jest bardzo mądry. A potem powtórzył, że prosi go o pożyczenie skrzydeł.

Na to samolot warknął znowu: "Taki duży i taki głupi! Przecież widzisz, że nie mogę ci pożyczyć".

Na to nosorożec zapytał: "A dlaczego?"

Na to samolot powtórzył: "Taki duży i głupi! (Bo samolot w kółko powtarzał te same powiedzonka i myślał, że w ten sposób wszyscy będą myśleć, że jest okropnie ważny, a naprawdę wszyscy myśleli tylko, że on jest okropnie nudny). Przecież widzisz, że warczę!"

Na to nosorożec: "Ja nie widzę, ale słyszę. A jak warczysz, to co?"

Samolot obraził się, że niby nosorożec chce go pouczać (chociaż nosorożec wcale nie chciał), i prychnął na cały motor, i warknął: "Kiedy warczę, to znaczy, że zaraz polecę. A jeśli mam polecieć, to muszę mieć skrzydła. Jasne?"

(Trzeba dodać, że samolot, kiedy coś mówił, to bardzo często tak właśnie pytał: "Jasne?" Uważał też, że jeśli będzie tak ciągle mówić, to już na pewno każdy zobaczy, jaki jest ważny).

Wtedy nosorożec rozdziawił paszczę i nic nie powiedział, a w tym czasie, kiedy nic nie mówił, samolot zawarczał już najgłośniej na świecie, puścił się pędem po lotnisku, a potem wzbił się w górę i znikł. A nosorożec pozostał z rozdziawioną paszczą i kiedy już samolotu nie było widać, rozbeczał się znowu.

Beczał i beczał, ale nie było nigdzie wróbla, który by go pocieszył, a nikt poza tym w ogóle nie chciał go pocieszyć (i zresztą do tej pory nie chce, chyba że wy go pocieszycie).

Po długim beczeniu nosorożec ruszył z powrotem na to samo miejsce, gdzie przedtem rozmawiał z wróblem, bo myślał, że spotka go znowu i że wróbel coś poradzi. (Gdyby nosorożec był mądrzejszy, toby już nie szukał rady u wróbla, bo przecież rady wróbla nie były mądre, tylko były poczciwe. Ale nosorożec nie był mądrzejszy, niż był, i dlatego chciał znaleźć wróbla i coś od niego usłyszeć).

Wróbla jednak nie było na tym samym miejscu co przedtem, bo widocznie miał ważne sprawy do załatwienia i poleciał. Nosorożec więc usiadł i czekał cierpliwie. Inne ptaki przelatywały mu przed nosem, ale nosorożec wstydził się je pytać o swoją sprawę i czekał tylko na znajomego wróbla.

Wreszcie wróbel się pojawił i po minie nosorożca od razu zobaczył, że coś się znów nie udało. Usiadł na gałązce i zapytał: "No, maleńki, jak tam z fruwaniem?"

Nosorożec poczerwieniał ze wstydu (widzicie, jaki jest czerwony) i opowiedział mu o rozmowie z samolotem.

Teraz wróbel westchnął, ale cicho, i powiedział: "Zdaje się, mój maleńki, że jesteś pechowcem".

A nosorożcowi trochę się spodobało, że czymś w ogóle jest, a nie tylko nosorożcem, ale zapytał: "Co to jest pechowiec?"

A na to wróbel: "Pechowiec to taki, któremu się nic nie udaje".

Nosorożec się trochę ucieszył i powtórzył: "Jestem pechowcem, jestem pechowcem". A potem znów się zmartwił i powiedział: "No i co?"

A wróbel na to: "Zdaje się, maleńki, że kiedy ktoś jest pechowcem, to mu trudno pomóc. Ale ponieważ nie wiadomo na pewno, czy jesteś pechowcem (to mówiąc, bardzo się napuszył - widzicie, jak się puszy?), więc zrobimy jeszcze jedną próbę".

A wtedy nosorożec westchnął, bo już mu się zaczęło podobać, że jest pechowcem, i powiedział: "Jaką próbę?"

A wróbel na to: "Musisz sam sobie zrobić skrzydła".


 


audio books ksiazki / books muzyka / music dvd & video computer programs polish subjects in english
Copyrights © 2001 D&Z HOUSE OF BOOKS. ALL RIGHTS RESERVED
D&Z House of Books - Polish Book Store, Chicago, IL. USA
D&Z Dom Ksiazki - Polska Ksiegarnia
Designed by New Media Group, Inc.