PAPIEŻ A DIALOG
JACEK MOSKWA, Rzeczpospolita OnLine., 4/23/2005
PAPIEŻ A DIALOG Benedykt XVI chce życzliwie pojmować poglądy innych, chociaż twardo stoi na własnych pozycjach
Wiara i rozum
W ciągu kilkunastu miesięcy poprzedzających wybór na tron papieski kardynał Joseph Ratzinger prowadził wiele publicznych debat z włoskimi i niemieckimi intelektualistami różnych orientacji filozoficznych. Rzucają one światło na jego myśl o Europie, o kryzysie kultury zachodniej oraz chrześcijaństwa.
W piątek wieczorem 1 kwietnia kardynał Ratzinger, który kilka godzin wcześniej pożegnał się z umierającym Janem Pawłem II, był w Subiaco w monasterze św. Scholastyki. Odbierał tu Nagrodę imienia św. Benedykta za "obronę życia i rodziny w Europie". Wygłoszone przemówienie w większym stopniu skierowane było także do wyznawców innych światopoglądów niż homilie na uroczystościach żałobnych Jana Pawła II i otwarciu konklawe, które prawdopodobnie przesądziły o jego elekcji.
Zagrożenie nowym barbarzyństwem
Subiaco to miejsce symboliczne. Klasztor położony na wschód od Rzymu, na przedpolu Apeninów, nosi imię Scholastyki, ukochanej siostry Benedykta z Nursji. Zbudowano go wokół groty, w której około 529 roku przez trzy lata mieszkał święty, gromadząc wokół siebie pierwszych uczniów. Wygnany przez miejscowego proboszcza, przeniósł się na Monte Cassino, gdzie założył sławny klasztor. Zakon benedyktynów ocalił kulturę i cywilizację europejską w tzw. ciemnych wiekach po upadku cesarstwa rzymskiego i najazdach barbarzyńców.
Przemawiając w Subiaco, Ratzinger nie ukrywał, że widzi obecną sytuację podobnie, chociaż zagrożenie ma zupełnie inną naturę. Wychodził od stwierdzeń coraz powszechniej podzielanych w myśli współczesnej. Gwałtowne zwiększenie naukowych i technicznych możliwości człowieka nie idzie w parze z odpowiednim rozwojem moralności. Ta ostatnia przeżywa nawet regres, gdyż mentalność techniczna spycha ją do sfery wyłącznie osobistej, tymczasem niedostatek moralności zauważa się najdotkliwiej w dziedzinie publicznej. Wyjściem nie jest nowy moralizm, zarówno świecki, jak i chrześcijański, ten bowiem - odrywając etykę od jej metafizycznej podstawy - nabiera nieuchronnie charakteru polityczno-praktycznego i jako taki jest mało skuteczny. Łatwo obraca się we własne przeciwieństwo. Znaczenie pięknych skądinąd słów, takich jak "pokój", "sprawiedliwość społeczna" czy "środowisko naturalne", jest ustalane arbitralnie, w zależności od różnych, często przeciwstawnych wyznaczników. Wobec braku moralności opartej na Bogu coraz większe techniczne możliwości człowieka stają się siłą destrukcyjną. Widać to na przykładzie wykorzystywania energii nuklearnej, badań i manipulacji genetycznych, a także terroryzmu.
Ratzinger mówił w Subiaco o całym współczesnym świecie, ale miał na myśli Europę. To w niej bowiem narodziły się zjawiska, o których mowa wyżej. Stąd rozszerzyły się na inne kontynenty. W Europie dokonuje się konfrontacja między kulturą chrześcijańską, narodzoną na pograniczu Azji, ale tutaj uformowaną, a kulturą oświeceniową. Jej przejawem był głośny spór o uwzględnienie Boga i wzmianki o chrześcijańskich tradycjach w Konstytucji Unii Europejskiej. Ma on charakter symboliczny, ale jego wynik odzwierciedla fakty. Europa jest bowiem zdominowana przez kulturę oświeceniową, szukającą oparcia wyłącznie w ludzkim rozumie, a religię odsyłającą do sfery subiektywno-prywatnej. Tego rodzaju racjonalizm jest niekompletny. Odrywa się bowiem od fundamentalnej pamięci ludzkości, od własnych korzeni, które w religii ma także myśl oświeceniowa. Czysty pozytywizm zakłada, że człowiek może robić wszystko, co tylko potrafi. Umie sklonować człowieka, więc to robi!
Wzrok ku Bogu
Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Z jaką propozycją zwraca się kardynał Joseph Ratzinger do ludzi, którzy wiary w Boga nie mają bądź też nie jest ona dla nich fundamentem życia i myślenia? W sposób bardzo daleki od medialnych schematów, w których próbowano zamknąć jego osobę, powiada, że wspólną płaszczyzną może być właśnie uznanie roli rozumu. Chrześcijaństwo jest dla niego religią racjonalną, a przez to nowoczesną. Opiera się bowiem na wierze w rozumnego Ducha Stworzyciela.
"W dialogu, tak niezbędnym między laikami a katolikami, my, chrześcijanie, musimy bardzo uważać, aby pozostać wierni tej zasadniczej linii: żyć wiarą, która pochodzi od Logosu, od twórczego umysłu, a przez to jest otwarta na wszystko, co naprawdę racjonalne" - mówił w Subiaco kardynał Ratzinger, przedstawiając swoją propozycję dla laików. Idzie ona po linii znanego "zakładu Pascala". Filozofia oświeceniowa sugerowała, że niezbędnym fundamentem moralności jest, aby żyć "etsi Deus non daretur" (tak, jakby Bóg nie był dany). Dla człowieka, nawet niewierzącego, znacznie bardziej racjonalne jest postępować według zasady "si Deus daretur" (tak jakby Bóg był dany). Bez współdziałania samych chrześcijan postulat ten miałby jednak charakter rady wyłącznie utylitarnej.
W rozważaniach tych powraca wątek, który tak silnie zaznaczył się w medytacjach tegorocznej drogi krzyżowej w rzymskim Koloseum, również napisanych przez przyszłego papieża. Otóż za kryzys wiary odpowiedzialni są przede wszystkim sami wierzący. Przyjmijcie hipotezę istnienia Boga, bo jest ona zgodna z rozumem - mówi Ratzinger do laików, ale postulat "nawróćcie się" kieruje nie do nich w pierwszym rzędzie, lecz przede wszystkim do wyznawców Chrystusa: "Negatywne świadectwo chrześcijan, którzy mówili o Bogu, a żyli przeciwko Niemu, zasłoniło wizerunek Boga i otworzyło drogę do niewiary. Potrzebujemy ludzi, którzy będą wznosili wzrok ku Bogu, stamtąd ucząc się prawdziwego człowieczeństwa. Potrzebujemy ludzi, których umysły będą oświecone światłem Boga, otwierającego ich serca w taki sposób, aby ich intelekt przemawiał do rozumu innych, a ich serca otwierały inne serca (...), takich jak Benedykt z Nursji". Czytając te słowa, trudno mieć wątpliwości, dlaczego Benedykt XVI takie właśnie obrał imię.
Spór z Habermasem
Młodszy od kardynała Ratzingera o dwa lata jego rodak Jürgen Habermas jest jednym z najwybitniejszych żyjących filozofów niemieckiego obszaru językowego. Niektóre najnowsze jego prace dotyczą zagadnienia świeckości państwa, której jest gorącym zwolennikiem. Uchodzi wręcz za laika w stanie czystym. Tymczasem dwa lata temu podczas jednego z sympozjów we Frankfurcie zadziwił swoich admiratorów stwierdzeniem, że trzeba otworzyć się na mądrość zawartą w tradycjach religijnych, a przynajmniej próbować ją zrozumieć. Wyraził nadzieję na zorganizowanie spotkań osób o głębokich przekonaniach religijnych, które potrafią rozszyfrować na użytek współczesności tradycyjny język wiary. Partnera takiego znalazł w kardynale Ratzingerze.
Ich debata odbyła się w Monachium w styczniu ubiegłego roku, na tle wspomnianego sporu o konstytucję europejską. Habermas reprezentował postawę, którą kardynał Ratzinger określił jako "patriotyzm konstytucyjny". Słuszne prawo, konstytucja europejska także, staje się źródłem postaw moralnych - twierdził filozof. Nieprawda - odpowiadał kardynał - zasady moralne opierają się na siłach istniejących wcześniej. Trzeba je odnaleźć i rozbudzić na nowo.
W monachijskiej dyskusji z Habermasem, a także w innej debacie z października ubiegłego roku, w której jego interlokutorem był włoski historyk i publicysta Ernesto Galli della Loggia, kardynał potraktował jednak to zagadnienie w sposób daleki od uproszczeń: "Relatywizm może się objawiać jako coś pozytywnego, jeśli zachęca do tolerancji, ułatwia współżycie, wzajemne uznanie różnych kultur, aż do punktu rezygnacji z części własnych przekonań i uznania wartości poglądów innych, relatywizując własne: to jest krok we właściwym kierunku. Jeśli natomiast przekształca się w absolut, relatywizm zaprzecza sobie samemu, niszczy ludzkie działanie i w ostatecznym rachunku wydaje się okaleczeniem naszego rozumu. Racjonalne wydaje się tylko to, co można obliczyć albo udowodnić na drodze eksperymentu naukowego. Tutaj widzi się, co jest fałszem, a co prawdą".
Zdefiniować Europę na nowo
Europa. Czym naprawdę jest Europa? - pytanie postawione przez prymasa Polski Józefa Glempa na sesji synodu biskupów zacytował Ratzinger w trakcie wymiany poglądów z Marcello Pera, przewodniczącym Senatu Republiki Włoskiej, opublikowanej w książce "Bez korzeni". Marcello Pera, zanim poświęcił się polityce, był profesorem na uniwersytecie w Pizie, zajmującym się filozofią nauki.
Czym jest Europa? Dla Ratzingera nie jest ona tylko obszarem geograficznym, chociaż oczywiście granice naturalne i polityczne też są ważne. Europa to dla niego przede wszystkim postawa intelektualna i duchowa. Jej podstawowym składnikiem jest racjonalizm - wielki dar naszego kontynentu dla reszty świata i samego chrześcijaństwa. Kardynał przypominał w dyskusjach, że Ojcowie Kościoła nie odwoływali się w swoich naukach do funkcjonujących w Europie religii pogańskich, ale do greckiej filozofii, w której znajdowali "nasienie Słowa". Tylko filozofia racjonalistyczna mogła przezwyciężyć tamte tradycje i otworzyć drogę nowej wierze.
"Racjonalizm był zatem postulatem i warunkiem chrześcijaństwa i pozostaje europejskim dziedzictwem w pokojowej konfrontacji z islamem oraz wielkimi religiami azjatyckimi" - mówił kardynał, dodał jednak, że postawa taka może się okazać niebezpieczna i destruktywna, jeśli ogranicza się do ciasnego pozytywizmu, redukując wielkie wartości duchowe naszego bytu wyłącznie do sfery subiektywnej i "amputując" w ten sposób część natury ludzkiej.
"Nie chcemy narzucić nikomu naszej wiary, gdyż można ją akceptować tylko jako wolny wybór. Jako życiodajna siła stanowi ona jednak część naszej tożsamości" - ten i inne cytaty z debat, jakie Joseph Ratzinger prowadził z europejskimi intelektualistami, ukazują go jako człowieka dialogu, dalekiego od stereotypu inkwizytora. Wolno chyba mieć nadzieję, że otwartą na inne poglądy postawę zachowa także na tronie papieskim.
JACEK MOSKWA
|